poniedziałek, 17 listopada 2014

Kto sieje wiatr ...

Ten zbiera burzę. Znacie to przysłowie? Na pewno. A wiecie kto tym razem sieje wiatr? Ja. Tak więc i burza z automatu należy się mnie. No tak, mogłam się przecież tego spodziewać. Sama zaczęłam. Muszę przyznać, że tak, spodziewałam się, wręcz czekałam na reakcję. Jakąkolwiek, bo dla mnie zawsze jest cenniejsza niż obojętność. Reakcję przedszkola na opublikowany post o edukacji. Panie miały do mnie duży żal, za ten wpis: post edukacyjny: bo niesprawiedliwy, bo rozdzierający serce, bardzo ustawiony przez terapeutów z turnusu i bardzo stronniczy. Tak jakby pięć dni turnusu odmieniło zupełnie mój entuzjastyczny stosunek do przedszkola. Marianna miała rehabilitację a ja zapewne pranie mózgu. Tylko nikt nie pamięta o tym, że w całej tej sprawie najważniejsza jest Marianka i inne dzieci z przedszkola. To źle, że chcę czegoś więcej dla mojego dziecka? To, źle że zwracam uwagę, na rzeczy programowe które mi nie odpowiadają? To, źle że walczę o to aby moje dziecko musiało myśleć? Nie, nie i nie. Będę o to walczyć, bo przedszkole absorbuje Mariance większość czasu w ciągu dnia. Więc siłą rzeczy ta edukacja spada praktycznie w całości na przedszkole. A ja mogę ich tylko wesprzeć w pracy z moim dzieckiem. Stąd ta rewolucja. I bardzo się staram. Bo jestem już mądrzejsza. Bo wiem jak z Marianną pracować. Bo widzę efekty - ok może malutkie, ale z tak wielką wartością dla mnie, że ojej. Najważniejsze jednak w tym wszystkim jest to, że i przedszkole chce współpracować. Mają fajne pomysły, słuchają moich uwag i chętnie dzielą się swoimi radami. Razem możemy góry przenosić. Zachęcam rodziców do takich działań, bo to Wy najlepiej znacie swoje dziecko. Rozmowa z Wami może tylko usprawnić pracę wychowawcy. Więc drogie Panie z mojego ulubionego przedszkola (jedynego zresztą) nie gniewajcie się, bierzemy się do pracy. A to moja dziewczynka w przedszkolu. Czyż nie jest tu fajnie?
Pozdrawiam serdecznie

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz