Tak, tak wakacje się kończą. Chociaż przecież dopiero się zaczęły.
Nie nudziliśmy się - to fakt. Napracowaliśmy się - to też fakt. Czy odpoczęliśmy? Rzecz względna.
Ale było warto. Spotkaliśmy tak wiele fantastycznych osób, że aż serce rośnie, widzieliśmy tak wiele przepięknych miejsc, że nie sposób zliczyć.
Ale teraz czas z powrotem wrócić na przedszkolne i szkolne tory.
Marianna już przygotowana do przedszkola. I wcale nie chodzi tu o wyprawkę. Budzimy się już o 5:30, czyli tak jak podczas roku szkolnego. I nic nie daje późniejsze kładzenie do łóżka czy na pozwalanie aby rano spać z mamą. 5:30 i tyle.
Magdula za kilka dni oprócz tego że zaczyna klasę maturalną (z fantastycznymi: wychowawczynią i panią od j. angielskiego) to dodatkowo zaraz na starcie ma swoją 18-stkę. Dodam, że dzień po 18-stce (jako dorosła osoba) idzie sobie zrobić tatuaż, w czym maczał palce mój brat.
Monika kilka dni temu dowiedziała się, że Frankfurt na nią czeka i zaczyna studia po drugiej stronie Odry. Tyle, że nie w październiku a już 1 września, bo zapisała się na kursy językowe. Załatwia teraz papiery, kupuje ostatnie potrzebne rzeczy, pakuje się, wynosi wszystko z pokoju na strych. O matko.
Gdzie tu jakiś spokój? Chyba jednak czekam na tego 1 września ;-)
A Wam wszystkim dziękuję: za wakacyjne spotkania, ciepłe słowa, przytulenia, za udział w warsztatach .... i za czytanie bloga.
Irko dziękuję !!!
P.S. Muszę jeszcze napisać o rzeczach bardzo ważnych: mamy już na świecie małego Leosia - synka mojej siostry. I wiemy już - a to bardzo świeża wiadomość, że moja bratowa ma w brzuszku zdrowego, ślicznego dzidziusia - najprawdopodobniej córeczkę. To dopiero wiadomość. Dzidziuś trzeciej siostry zwany roboczo Groszkiem za nic ma sobie ciekawość rodziny i nie udostępnia informacji o swojej płci :-)
Wczoraj też Huguś miałby swoje pierwsze urodziny. Byliśmy u niego.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz