Dziś marzy mi się inny post ;-)
Dostałam zaproszenie na wieczór autorski Pani Hanny Berełkowskiej która napisała książkę pt: Nie maże się ale marzę o...
Książkę już mam, czytam ....i mam wrażenie że ktoś zebrał moje myśli i emocje, nazwał je i wsadził w tę książkę. Chciałabym ją tu opowiedzieć ale .... może za jakiś czas ....... mam tyle myśli, wrażeń w głowie, że muszę je sobie poukładać. Niesamowite uczucie.
Poszukajcie tej książki. Zwłaszcza jeśli macie zdrowe dziecko. Przeczytajcie. I doceńcie :-) zwłaszcza tego waszego małego rojbra (gwara poznańska - mały urwis)
Będę miała w tym dzisiejszym wieczorze swój udział. Szyciowy oczywiście .Ale jeszcze nie mogę go pokazać. Najpierw musi zostać podarowany Pani Hannie.
Uwielbiam takie wyzwania szyciowe. Są dla mnie bardzo stresujące ale też wymagają twórczej pracy i dają wielki uśmiech osoby zlecającej a to ogromna satysfakcja.
Ponieważ prezentu dla Pani Hanny nie mogę pokazać opowiem Wam historię taty którego syn śpiewa w chłopięcym chórze. Śpiewa tak, że ja na całym ciele miałam gęsią skórkę. I śpiewa piosenkę o przyjacielu osiołku. Ale jak tę piosenkę dobrze zaśpiewać gdy nie ma się takiego przyjaciela obok siebie. Stąd pomysł taty na maskotkę osiołka. Powstały trzy do wyboru. Zobaczcie sami:
Najbardziej spodobał się numer dwa. Poleciał z chórem do Izraela a teraz jest w Boliwii. :-)
No i teraz z pełną świadomością swoich słów mogę powiedzieć: Moje zabawki są na całym świecie ;-)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz